Cześć!
Mam na imię Asia i zapraszam Cię do mojego świata fotografii zwierząt.

Zamykam Waszą miłość do zwierząt w rudych kadrach i zamieniam w coś więcej niż zdjęcie – w pamiątkę, która będzie z Wami na lata. Taką, do której się wraca – czasem z uśmiechem, czasem ze wzruszeniem.

Fotografuję głównie psy i koty, bo najczęściej właśnie one towarzyszą nam na co dzień. Ale jeśli Twoje serce skradł królik, chomik, świnka morska, koń czy gekon w sweterku – jestem na tak! Dla mnie każdy zwierzak zasługuje na to, żeby pokazać jego wyjątkowość i Waszą relację.

Nie ma „dziwnych” pupili. Jest tylko miłość – i to ona wychodzi najlepiej na zdjęciach. Nieważne, czy futrzasty, kudłaty, łysy, skacze, szczeka, miauczy czy prycha. Jeśli to Twój zwierzak – to już jest wystarczający powód, żeby dać Wam wspólną sesję.

Sesje robię zawsze na 100%. Z serduchem na dłoni, z aparatem przy oku i z pełnym skupieniem. Nie umiem inaczej – serio. Każde spotkanie to dla mnie coś więcej niż „zlecenie”. To opowieść, którą mam zaszczyt sfotografować.

Uwielbiam patrzeć w oczy Waszych zwierzaków – bo tam jest wszystko: ciekawość, radość, spokój, czasem małe łobuzerstwo. I właśnie to chcę pokazać na zdjęciach. Ich charakter. Ich „bycie sobą”.

Ale wiesz co mnie najbardziej rozbraja?
Te Wasze wspólne chwile. Głaskanie po uchu, przytulanie na kocyku, spojrzenie pełne miłości. Ten cichy język między człowiekiem a jego zwierzakiem. Kiedy łapiecie kontakt, którego nikt nie musi tłumaczyć.

To są kadry, które zostają. Takie do ramki. I do serca.

Mam w sobie coś z introwertyczki i coś z uważnego słuchacza – wyłapuję więcej, niż się mówi. Patrzę głęboko, zbieram emocje jak kamyki do kieszeni. Lubię ciszę, bo właśnie w niej pojawia się to, co najprawdziwsze.

Nie musisz nic udawać. Nie musisz się starać. Wystarczy, że jesteś.

Często słyszę, że przy mnie można się rozluźnić. Może dlatego, że nie oceniam i niczego nie wymuszam. Po prostu jestem – obecna, skupiona, ciekawa tego, kim jesteście razem Ty i Twój zwierzak.

Wierzę, że dobra fotografia nie zaczyna się od aparatu, tylko od relacji. Od momentu, w którym pozwalasz się zobaczyć. I właśnie wtedy powstają te kadry, które zostają z Tobą na zawsze.

Zwierzaki były ze mną od zawsze. Jako dziecko wypatrywałam psów na ulicy bardziej niż ludzi – każdy ogon był dla mnie świętem. Z czasem do tej miłości dołączyły koty – te niezależne, cwane typki, które mają w sobie coś z poetów i łobuzów.

Dziś mieszkam z moją wesołą trójką:

Wedelkiem – psem o sercu z czekolady, który zjada moje skarpetki, i dwoma kotami – Walterem, który rządzi domem jak dyrektor artystyczny, i Williamem – typem romantyka i mięciutkiego przytulasa. Razem mają dwanaście łap, które nie tylko roznoszą kłaki, ale też codziennie przypominają mi, co to znaczy kochać bezwarunkowo.

A gdy nie fotografuję? Szukaj mnie w kuchni. Gotowanie to mój drugi język miłości – szczególnie gdy w grę wchodzi kuchnia włoska. Pachnące pomidory, oliwa, świeże zioła – to mój sposób na relaks.